20 października 2015

Paloma Picasso Minotaure EdT- błądząc w labiryncie



Postać Minotaura stanowi nieodłączny element twórczości jednego z największych artystów XX wieku Pabla Picasso. Potwór, pojawiający się na szkicach jego dzieł z lat '30, doczekał się wielu interpretacji. Najczęściej wskazuje się na problemy w życiu osobistym twórcy, który pozostawał rozdarty wewnętrznie między rozpadającym się małżeństwem z Olgą Khokhlovą, swoją pierwszą żoną, a romansem z siedemnastoletnią kochanką- Marie-Therese Walter. Mityczny człowiek z głową byka był zaś synem żony Minosa- Pazyfae. Królewska para rozzłościła swym postępowaniem boga mórz Posejdona, który w gniewie rzucił urok na małżonkę władcy Krety, w konsekwencji czego zebrało się jej na miłosne igraszki z bykiem. Owoc tej grzesznej namiętności, nie tak znów rzadkiej w greckiej mitologii, umieszczony został w specjalnie wybudowanym labiryncie, pełnym ślepych zaułków więzieniu praktycznie bez możliwości wyjścia. Minotaur miał symbolizować upokorzenie króla i przypominać o zdradzie, jakiej dopuścił się względem boga. Każdy chyba wie co było dalej. Sprawdźmy zatem jak sprawa ma się z moim dzisiejszym bohaterem.





Minotaure to jedyne męskie pachnidło sygnowane przez Palomę Picasso, najmłodszą córkę mistrza, projektantkę mody oraz biżuterii. Wędrował przemierzając zdradliwe korytarze labiryntu aby ujrzeć światło dzienne w roku 1992. Pomógł mu w tym, niczym Ariadna Tezeuszowi, Michel Almairac (owiany legendą Gucci Pour Homme, Joop! Homme czy damskie Chloe). Nie od dzisiaj wiadomo, że znane nazwisko na flakonie działa jak lep na muchy dla potencjalnych klientów. Inny wielki artysta Salvador Dali również ma własną linię perfum. We wspomnianych przypadkach mamy do czynienia ze środowiskiem artystycznym a nie celebryckim, więc można by się spodziewać czegoś wyższych lotów. Uprzedzę jednak fakty. Od strony technicznej srodze się zawiodłem na propozycji córki wielkiego Pabla. Śmiało można powiedzieć, iż w obecnym wcieleniu Minotaure nie jest mocarnym potworem, z oszałamiającą trwałością i projekcją. To raczej potulny byczek, leniwie spoglądający z boksu w przytulnej, ogrzewanej stajni, któremu właśnie zbiera się na sen- tak prędko znika ze skóry.




Zapach przyporządkowano do grupy orientalnej. Pozwolę sobie wprowadzić delikatną korektę, ponieważ dla mnie propozycja Palomy Picasso tylko delikatnie orientalizuje. Otwiera się cytrusowo, momentami nawet ozonowo. Nieodparcie budzi skojarzenia z klasyczną wodą po goleniu. Bergamota, akcenty ziołowe oraz kwiatowe, za co mogą odpowiadać aldehydy ukryte w górnych nutach. Woń przestrzenna, wibruje w powietrzu dając o sobie znać falami świeżości z nadgarstka. W sercu kompozycji słodko przygrywają jaśmin i konwalia. Ujęto je w tak finezyjny sposób, że nie zatracają one męskiego charakteru perfum. Suszone owoce wymienione w składzie gdzieś się po drodze zagubiły, chociaż przyznaję, iż nie miałem z nimi za wiele do czynienia. Z biegiem czasu uwalnia się słodycz tonki i wanilii, okraszonych drewnem cedrowym i sandałowym. Sama obecność tych ingrediencji nie czyni tych perfum orientalnymi. Baza powoli zmienia aldehydowo-ozonową twarz na przytulną, drzewno-słodką. Jest to o tyle ciekawy zabieg, że nie często można mieć styczność z perfumami jednocześnie świeżymi a zarazem ciepłymi. Trwają tak aż byczek nie zaśnie na dobre...



A dzieje się tak już po ok. 5h. Szkoda wielka, bo zapach jest po prostu fajny. Pasowałby na prawie każdą okazję i nie zakrzyczałby nikogo, trzymając się raczej blisko skóry nosiciela. Kompozycyjnie nie jest to mistrzostwo świata, przed którym trzeba bić pokłony lub składać ofiary z dziewic i młodych chłopców niczym we wspomnianym micie =P. Mam wrażenie, iż Minotaure ukazuje nam 2 twarze: świeżą, wibrującą intensywnie nutami cierpkimi i aldehydowymi co może budzić pewien dystans, oraz tą bardziej spokojną, waniliowo-drzewną. Ta druga przypomina, że pod maską byka kryje się zwykły człowiek, wraz ze swoimi uczuciami, obawami i gorącym sercem. Gdyby całość trwała dłużej i była bardziej wyrazista Minotaure stanowiłby całkiem ciekawą i niebanalną propozycję. Niestety dostaliśmy troszkę leniwego byczka, który dawno już znudził się błądzeniem po zakamarkach labiryntu, pozjadał wszystkie składane mu dary a teraz najchętniej walnąłby się na pobliską kupkę siana...

Perfumy zamknięto w lekko zaokrąglonym flakonie, imitującym oszronione szkło z żółtą cieczą w środku. Nazwa zapachu obiega całość dookoła tłoczonymi literami. Korek z motywami kreteńskimi ładnie komponuje się z resztą. Wszystko fajnie ale szału ni ma. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję przetestować to zachęcam, a nuż komuś przypadnie do gustu. Zapach codzienny, moim zdaniem dla każdego.

Piramida zapachowa
Nuty głowy: bergamota, aldehydy, estragon, kolendra, galbanum, suszone owoce
Nuty serca: jaśmin, konwalia, geranium, róża
Nuty bazy: bób tonka, wanilia, drewno cedrowe, drewno sandałowe, żywica bursztynowa, piżmo

Kompozycja: 4/5

Trwałość: 3/5

Projekcja: 3/5

Flakon: ciekawa forma, pasuje do stylu pachnidła

Ogólna ocena: 3,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz