30 listopada 2015

Narciso Rodriguez For Him EdT- spacer pośród fiołków



Narciso Rodriguez jest amerykańskim projektantem mody z kubańskimi korzeniami. Dowiedziałem się o tym dopiero przy okazji pisania tej recenzji. Nazwisko sugerowało Hiszpana lub innego Portugalczyka a tu taka niespodzianka =P. For Him premierę miał w roku 2007. Jako pierwsza męska woda toaletowa sygnowana przez tego kreatora, stał się poniekąd filarem jego portfolio. To moje pierwsze spotkanie z marką, pomimo wielu pozytywnych opinii krążących w sieci na jej temat. Podkreśla się w nich oryginalność kompozycji oraz wysoką jakość. Natomiast uwagi typu "fiołki na betonie" zaostrzyły apetyt, sugerując obcowanie z aromatem jeśli nie niszowym, to na pewno wyróżniającym się i odstającym od ogólnie przyjętego schematu. Osoba nosa zaś podsyciła chęć poznania o 100%, ponieważ Francis Kurkdjian stworzył jedne z moich ukochanych perfum, a mianowicie Le Male od Jeana Paula Gaultier. Dzierżąc w dłoniach próbeczkę, pełen nadziei i sporych oczekiwań, przystąpiłem do testowania. 

19 listopada 2015

Givenchy Pi EdT czyli tak pachnie nieskończoność...



Liczba Pi najczęściej kojarzy się ze szkolnymi czasami, gdzie lekcje matematyki potrafiły być dla wielu istną katorgą. Stanowi część składową wielu trudnych do zapamiętania wzorów, które należało wykuć na pamięć a później, o zgrozo, odpowiednio je wykorzystać. Jeśli obciąć jej długi ogon rozwinięcia po przecinku do skromnego 3,14, staje się wówczas taka prosta i przyjazna... Zupełnie jak opisywany przeze mnie zapach. Z pozoru kolejny słodziak na chłodne wieczory, utrzymany w popularnej stylistyce, zahaczający co nieco o klimaty gourmand. Ale pozory, jak mają to w zwyczaju, lubią mylić. Nosem kompozycji z 1998 roku został Alberto Morillas, znany z takich hitów sprzedażowych jak CK One, 212 Men od Caroliny Herrery, Acqua di Gio Armaniego, Daisy Marca Jacobsa czy w końcu Bright Crystal od Versace, za którym osobiście nie przepadam. Bestsellerów jak mrówków chciałoby się rzec, lecz w tym przypadku Pi jakoś do tego grona się nie załapał. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo aby brylował na szczytach list sprzedaży. Dlaczego?

09 listopada 2015

Dior Poison EdT- czyli jak pachnie kobieta poison?




Za oknem wybitnie jesienna aura. Od kilku dni w Krakowie mgliście i szaro, chyba że to tylko trujący smog, o którym wszyscy trąbią na ulicach. W dodatku nie tak dawno obchodziliśmy święto zmarłych, a 1 listopada zawsze nastraja melancholijnie i skłania do zadumy. Memento mori jak to dawniej się mówiło. Właśnie w tym ponurym czasie zdecydowałem się na testy czegoś mocnego i mrocznego. Nie zastanawiając się zbyt długo sięgnąłem po próbkę klasycznego Poison od Diora. Zapach znany z przeszłości, dziś już zdążył zatrzeć się w mojej pamięci, prawdopodobnie z powodu małej popularności. W czasach królowania wszędobylskich słodziaków dosłownie nigdy nie miałem okazji wyczuć tych perfum na żadnej kobiecie, czy to znanej osobiście czy też przypadkowo mijanej gdzieś na mieście. Dlatego rozsiadłem się wygodnie na kanapie, na stoliczku obok kładąc filiżankę zielonej herbaty i zaaplikowałem sobie (samodzielnie i z własnej nieprzymuszonej woli =P ) sporą dawkę trucizny...