29 stycznia 2016

Jean Paul Gaultier Kokorico EdT czyli piejący kogut





Poznaliśmy się z Kokorico przez przypadek. W pewien kwietniowy dzień wybrałem się w odwiedziny do przyjaciela. Mieszkamy od siebie dobry kawał drogi, więc takie spotkania nie należą niestety do zbyt częstych. Pośród kosmetyków na łazienkowej półeczce wypatrzyłem próbki dwóch zapachów. Pierwszym z nich była fiolka One Million od Paco Rabanne- ultra słodziaka, bywalca każdego klubu w Krakowie i nie tylko. Przeszedłem obok niej obojętnie, bo w tamtym czasie czułem tą woń zbyt często i mi się z deczka przejadła. Zaraz obok leżało czerwone kartonowe pudełeczko z czarnym jak smoła samplerem sygnowanym przez Jean Paula Gaultiera. Mój przyjaciel również posiada sporą kolekcję perfum, w związku z czym bez ogródek zapytałem się czy mógłbym się wokół niej zakręcić. Aprobatę uzyskałem i przystąpiłem od razu do spontanicznego testu na skórze. Co więcej, usłyszałem zapewnienie, iż próbkę mogę sobie nawet wziąć, ponieważ zapach niekoniecznie mu się podoba i chętnie się go pozbędzie. Tak oto na nadgarstku hardo zapiał czarny kogut, zamaszyście potrząsając imponującym czerwonym grzebieniem...

19 stycznia 2016

Lalique White EdT- czyli skąpany w cytrusach



Wracam po długiej nieobecności. Omal nie zapominałem ile przyjemności daje mi pisanie o perfumach. Niestety końcówka zeszłego roku nie nastrajała zbytnio do pracy twórczej. Na horyzoncie pojawiły się nowe możliwości, które rozbudziły nadzieje na odmianę losu na lepsze, żeby w krótkim czasie wszystko zatoczyło koło wracając do punktu wyjścia, zostawiając mnie na lodzie. Spotkanie z wilkiem w owczej skórze nie wróżyło nic dobrego od samego początku, podczas gdy miłe słówka skutecznie zniekształcały właściwy odbiór rzeczywistości. A ta okazała się ciemna i szorstka, zupełnie jak wilcza sierść. Każde nowe doświadczenie mówi nam coś o życiu i wzmacnia nas wewnętrznie więc będzie to dobrą lekcją na przyszłość. Na dokładkę, z początkiem stycznia przyplątało się paskudne przeziębienie, stawiając przed moim nosem wielki szlaban. Oj nie złociutki nie powąchasz sobie nic przez najbliższy tydzień, powiedziało. Chcąc nie chcąc z kolejną recenzją zmuszony byłem poczekać aż do tej chwili, chociaż z omawianym zapachem poznaliśmy się z dobre dwa lata temu. Poważniejsze testy ciągnęły się przez prawie cały grudzień, więc z czystym sumieniem przedstawiam wam Lalique White.