30 listopada 2015

Narciso Rodriguez For Him EdT- spacer pośród fiołków



Narciso Rodriguez jest amerykańskim projektantem mody z kubańskimi korzeniami. Dowiedziałem się o tym dopiero przy okazji pisania tej recenzji. Nazwisko sugerowało Hiszpana lub innego Portugalczyka a tu taka niespodzianka =P. For Him premierę miał w roku 2007. Jako pierwsza męska woda toaletowa sygnowana przez tego kreatora, stał się poniekąd filarem jego portfolio. To moje pierwsze spotkanie z marką, pomimo wielu pozytywnych opinii krążących w sieci na jej temat. Podkreśla się w nich oryginalność kompozycji oraz wysoką jakość. Natomiast uwagi typu "fiołki na betonie" zaostrzyły apetyt, sugerując obcowanie z aromatem jeśli nie niszowym, to na pewno wyróżniającym się i odstającym od ogólnie przyjętego schematu. Osoba nosa zaś podsyciła chęć poznania o 100%, ponieważ Francis Kurkdjian stworzył jedne z moich ukochanych perfum, a mianowicie Le Male od Jeana Paula Gaultier. Dzierżąc w dłoniach próbeczkę, pełen nadziei i sporych oczekiwań, przystąpiłem do testowania. 





Zapach fiołków od zawsze mnie intrygował. W perfumiarstwie absolut tego kwiatu jest bardzo rzadko wykorzystywany a według niektórych uzyskanie go w wystarczającej ilości stanowi przedsięwzięcie wręcz niemożliwe. Dlatego też w naszych flakonach spotykamy raczej absolut liści fiołka (dokładnie fiołka wonnego, na zdjęciu powyżej), który roztacza bardzo przyjemną, zielono-świeżą woń, będącą motywem przewodnim tak znanych perfum jak chociażby Fahrenheit od Diora. Zawsze gdy mam do czynienia z tą nutą, nieuchronnie nachodzą mnie porównania z tym legendarnym już zapachem. Osobiście uważam go za najlepszą interpretację fiołka w męskiej perfumerii w ogóle. Podobnie było z zapachem od pana Rodrigueza. Wyobraźmy sobie, że spacerujemy po gęstym lesie i natrafiamy na niewielką polankę, którą obrastają dokoła pachnące fiołki, poprzetykane gdzieniegdzie liśćmi paczuli. Nie tak dawno padał deszcz więc nad wszystkim unosi się delikatna mgiełka. Czuć w powietrzu wilgoć i aromat starych omszałych drzew. Tak właśnie pachnie For Him, praktycznie od początku do końca. W bazie, po jakiś 3h, uwydatniają się piżmowe akcenty, dodając głębi i ciepła. Ten etap rozwoju jest zarazem najbardziej syntetyczny. Daremnie usiłowałem zidentyfikować żywicę bursztynową ale cóż, nie wyszło.

Co ciekawe wyczuwam tu wetywerię! Nie figuruje ona w składzie, jednak ja wyraźnie identyfikuję ten ziemisty aromat. Całokształt nawet mi się podoba, więc dziwię się sam sobie, bo składnik ten wzbudza we mnie wysoce ambiwalentne uczucia. Ale o tym innym razem... 




No właśnie. Narciso Rodriguez For Him to całkiem nieźle zmieszane perfumy. Spacer w jego towarzystwie potrafi sprawić przyjemność. Wybrzmiewa na skórze bardzo męsko lecz nie można oprzeć się wrażeniu obcowania z produktem skrojonym w iście meinstreamowy, na maxa poprawny sposób. Kompozycja nie eksploruje nowych rejonów olfaktorycznych, prezentuje znany z bardzo wielu innych propozycji styl. Czy to źle? No niby nie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia (wąchania). Ja poznałem już wiele podobnych perfum, więc kolejna wariacja na temat fiołka i to w tak zachowawczy sposób, kompletnie nie robi wrażenia. Dlatego nie rozumiem tych zachwytów w internetach, a tym bardziej "betonowych" skojarzeń. Ale największym zarzutem wobec tego zapachu są parametry techniczne. Po 5h możemy desperacko obwąchiwać się i dawać obwąchiwać się innym =D ale i tak nie uświadczymy nic prócz nikłej, syntetycznej mgiełki, emanującej anemicznie ze skóry. Zupełnie jakby nasz spacer miał niespodziewanie zakończyć się natrafieniem na fabrykę środków czystości. Masakra, a mogło być tak pięknie....




For Him to taki poprawny zapaszek, którym psikasz się jeśli nie masz pomysłu co dziś na siebie "włożyć". Pachnie bardzo prosto, czerpiąc pełnymi garściami z klasyki, ale robiąc to w nowoczesnym stylu, tak żeby nikogo nie przerazić. Gdy dałem go do powąchania współlokatorowi jego skojarzenia były jednoznaczne: to zapach kremu do golenia dla mężczyzn. Lubię pytać się innych o zdanie, szczególnie jeśli są to osoby które nie mają fioła na punkcie zapachów. Można wówczas zanotować mnóstwo ciekawych spostrzeżeń. Z wieloma się nie zgadzam ale w tym przypadku nie mogłem odmówić mu racji. Trochę się zawiodłem, bo zapach wybrzmiewał nawet ładnie ale zbyt szybko się to skończyło, do czego przyczyniły się słabiutkie parametry. Wynudziłem się podczas tego spaceru po lesie...

PS. Zapis piramidy zapachowej został uproszczony do jednego poziomu, bo takie też informacje można znaleźć w sieci. Ma to z resztą dużo wspólnego ze stanem faktycznym, ponieważ wszystkie te nuty pachną prawie w tym samym czasie, przez co kompozycja staje się linearna.

Piramida zapachowa 
liście fiołka, paczula, piżmo, żywica bursztynowa

Kompozycja: 3,5/5

Trwałość: 3/5

Projekcja: 4/5

Flakon: prosty, niczym niewyróżniający się ale ładny

Ogólna ocena: 3,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz