12 września 2015

Chanel Allure Pour Homme EdT, czyli przepis na przyjemniaczka



Główny bohater tej recenzji uhonorowany został w roku 1999 jedną z najważniejszych nagród w branży, czyli FiFi Award (przyznawaną przez międzynarodową The Fragrance Foundation) w kategorii Men's Prestige. Z wyrokami Fundacji można się zgadzać lub nie, ale trudno zaprzeczyć, iż sam fakt chociażby nominacji w jednej z wielu kategorii potrafi zrobić wokół zapachu dużo szumu, windując słupki sprzedaży w górę.

A jak wyglądał przepis na sukces? Zobaczmy:
-wyciśnij jedną dojrzałą mandarynkę oraz małą cytrynę
-dodaj trochę świeżo startej, cierpkiej skórki bergamoty 
-obierz jedną soczystą brzoskwinię i pokrój w kawałki
-natnij laskę wanilii, aby wyciągnąć z niej aromatyczne ziarenka
-dorzuć odrobinę żywicznej benzoiny i kilka fasolek upajającego bobu tonka
-zetrzyj na wiórki kawałek balsamicznego drewna sandałowego 
-w zależności od upodobania dodaj parę ziaren czarnego pieprzu
Wszystkie składniki wrzuć do blendera i volia.
Gotowe!




Trywialne porównanie, jakie zamieściłem powyżej oddaje prostotę kompozycji nadwornego nosa Chanel Jacquesa Polge. Allure Pour Homme składa się z bardzo miłych dla nosa i wysoce popularnych nut. Zmiksowane zostało w roku 1999 i stanowi męski odpowiednik Allure dla kobiet, perfum starszych o całe 3 lata. Przez wiele pań uważany jest za jedną z najlepszych męskich wód toaletowych, a i wśród panów nie brakuje jej zwolenników. Nie dziwię się tym zachwytom bo i mnie ten zapach oczarował. Słowo-klucz "allure" w języku angielskim to czar lub powab, a użyte jako czasownik oznacza nęcenie, wabienie. Nazwa dobrze oddaje charakter tych perfum, które przez swoją zmysłowość oraz niewymuszoną elegancję mogą faktycznie w ten właśnie sposób oddziaływać na płeć piękną. Sama ewolucja zapachu ma składać się z aż 4 uzupełniających się wzajemnie akordów: świeżego, drzewnego, korzennego oraz zmysłowego. Bardzo pięknie to wszystko wygląda na papierze ale jak rozwija się na skórze?




Osobiście wyróżniam dwie zasadnicze fazy rozwoju. Cytrusowo-owocowy początek złożony ze słodkawej mandarynki, cierpkiej cytryny i bergamoty, w połączeniu z radosną brzoskwinią. Ta ostatnia została tak dobrze oddana, że momentami miałem wrażenie wąchania prawdziwego owocu. Dokładnie tak, jakbym przekroił soczystą brzoskwinię, upajając się jej słodkim zapachem, podczas gdy sok leniwie spływa mi po dłoniach. Skojarzenia z lekkim gourmand są tutaj jak najbardziej na miejscu, tym bardziej że w tle zaczyna pojawiać się puszysta wanilia. Druga faza to drzewno-przyprawowy mix z wyraźnym słodkim zacięciem. Sandałowiec idealnie komponuje się z wanilią, tonką i benzoiną. Poszczególne składniki są bardzo dobrze zmieszane, tworzą przy tym jedną zwartą całość po to, by za chwilę na pierwszy plan wybił się raz jeden raz drugi z nich. Każdy stanowi porządnie oszlifowany i wygładzony element, harmonijnie współgrający z głównym tematem perfum. Nie ma tu żadnych ostrych kantów, wszystko wręcz idealnie przemieszano. Przykładowo wspomniany w "przepisie" pieprz został tak wkomponowany w całość, iż nie mając przed oczami zestawienia nut nigdy bym nie pomyślał, że może się znajdować w środku. Taka budowa zapachu jednym może odpowiadać, innym znów przeszkadzać ze względu na rozmycie granic pomiędzy poszczególnymi akordami. Mi osobiście przypadła ona do gustu. Allure są po prostu czarujące i męskie pomimo swojego nowoczesnego, lekko metroseksualnego brzemienia. Widzę je na mężczyźnie (nie nastolatku) eleganckim, dojrzałym mentalnie, który już się wyszalał i wie co w życiu stanowi prawdziwą wartość.




Allure Pour Homme wywołał we mnie ambiwalentne uczucia. Efekt 4 wzajemnie uzupełniających się faz (pardon ja odbieram je jako 2 =P ) uzyskano niewątpliwie przez użycie w formule substancji syntetycznych. Naturalne olejki zapachowe nie miałyby szans przenikać się w taki sposób, co jest warunkowane ich właściwościowi chemicznymi i fizycznymi. Uważam to za dosyć ciekawy zabieg artystyczny. Nie wszystko w końcu trzeba budować na bazie tradycyjnej 3-częściowej piramidy. Ponadto lubię słodkie zapachy więc obcowanie z Allure było prawdziwą przyjemnością. Pozytywne wrażenie zrobiła na mnie również jakość pachnidła: 8 do nawet 10h trwałości oraz umiarkowana projekcja to coś co każdego użytkownika powinno w pełni zadowolić. Zapach tworzy wokół nosiciela subtelną mgiełkę, która nie atakuje otoczenia a jedynie delikatnie zaznacza swoją obecność. To wszystko składa się na obraz zaiste uroczych perfum, jak z resztą sama nazwa głosi. Flakon przypomina późniejsze Bleu de Chanel. Prosty projekt bez zbędnych ozdobników prezentuje się dumnie na półce. Tym samym koncentruje naszą uwagę na wnętrzu czyli samej kompozycji zapachowej, nie rozpraszając krzykliwymi napisami, dziwną czcionką czy skomplikowanymi kształtami. Idealnie pasuje do zawartości. Do tego miejsca same plusy.



Skąd więc ten blender na samym początku recenzji zapytacie. Niestety, pomimo niewątpliwego czaru jaki roztacza, propozycja domu mody Chanel jest dla mnie jakaś taka zwyczajna... Nawet kampania reklamowa niczym specjalnym się nie wyróżnia, choć trzeba przyznać, że przez swą nijakość podkreśla cechy produktu. Piszę to mając świadomość, iż w dniu premiery pod koniec lat 90 zapach mógł być na swój sposób wyjątkowy. Przyjemnie słodki casualowiec na każdą okazję, a jak wiadomo kobiety lubią takie aromaty na facetach (przynajmniej w teorii). Z dzisiejszej perspektywy widzę natomiast kilka topowych nut upchniętych w ascetycznym flakonie, co prawda bardzo dobrze zmieszanych ale jednak nie wyróżniających się z tłumu. Rynek nasycił się do tej pory podobnymi zestawieniami i nie robi to już żadnego wrażenia. Nie znaczy to oczywiście, że oryginalna kompozycja musi za wszelką cenę zawierać dziwne i rzadkie ingrediencje ze strojem bobrowym i hyraceum na czele =P. Męskie Allure z założenia miały zapewne pachnieć bezpiecznie, elegancko i modnie. Nie ma w tym nic złego. Ja jednak nie tego oczekuję od tak wielkiego gracza na perfumowym rynku jakim jest Chanel i nie za takie pieniądze. Ocena leci więc oczko w dół. Mimo to polecam, jeśli szukacie stonowanego zapachu do biura odznaczającego się wzorową jakością, która na półkach perfumerii gości dziś coraz rzadziej.

Piramida zapachowa
Nuty głowy: mandarynka, cytryna, bergamota, brzoskwinia, lawenda, imbir
Nuty serca: róża, drewno różane, czarny pieprz, gardenia, frezja, jaśmin, anyż, wetyweria, paczula, cedr
Nuty bazy: wanilia, bób tonka, benzoes, drewno sandałowe, ambra, piżmo, mech dębowy, kokos, skóra

Kompozycja: 4/5

Trwałość: 5/5

Projekcja: 4/5

Flakon: klasyczny, prosty i przez to elegancki

Ogólna ocena: 4,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz