Wracam po długiej nieobecności. Omal nie zapominałem ile przyjemności daje mi pisanie o perfumach. Niestety końcówka zeszłego roku nie nastrajała zbytnio do pracy twórczej. Na horyzoncie pojawiły się nowe możliwości, które rozbudziły nadzieje na odmianę losu na lepsze, żeby w krótkim czasie wszystko zatoczyło koło wracając do punktu wyjścia, zostawiając mnie na lodzie. Spotkanie z wilkiem w owczej skórze nie wróżyło nic dobrego od samego początku, podczas gdy miłe słówka skutecznie zniekształcały właściwy odbiór rzeczywistości. A ta okazała się ciemna i szorstka, zupełnie jak wilcza sierść. Każde nowe doświadczenie mówi nam coś o życiu i wzmacnia nas wewnętrznie więc będzie to dobrą lekcją na przyszłość. Na dokładkę, z początkiem stycznia przyplątało się paskudne przeziębienie, stawiając przed moim nosem wielki szlaban. Oj nie złociutki nie powąchasz sobie nic przez najbliższy tydzień, powiedziało. Chcąc nie chcąc z kolejną recenzją zmuszony byłem poczekać aż do tej chwili, chociaż z omawianym zapachem poznaliśmy się z dobre dwa lata temu. Poważniejsze testy ciągnęły się przez prawie cały grudzień, więc z czystym sumieniem przedstawiam wam Lalique White.
Pachnidło to przynależy do grupy cytrusowo-aromatycznej. Osobiście nie jestem zagorzałym wielbicielem tego typu produkcji. Spowodowane jest to nagminną powtarzalnością ogranych już motywów hesperydowych jak również retro brzemieniem, jakie wspomniane nuty nadają całej kompozycji. Bergamota, werbena czy cytryna występują w europejskiej perfumerii praktycznie od początku. Stanowią nieodłączny element klasycznej wody kolońskiej, którą, jeśli wierzyć legendom, tak hojnie wylewał na siebie a także pił Napoleon Bonaparte. Dlatego pełen obaw przystąpiłem do testów. Moje pierwsze z nim zetknięcie w perfumerii na D. (jako że posiadają oni zapachy marki Lalique na wyłączność) spowodowało, iż zacząłem się lekko krzywić. Pomyślałem sobie wówczas, że może to i pachnie ładnie ale zdecydowanie nie jest dla mnie, może za 10 lat... Gdy przyjrzałem mu się bliżej dotarło do mnie o co w tym wszystkim chodzi. Dzieło pani perfumiarz Christine Nagel z 2008 roku nie miało oszołomić innowacyjnym brzmieniem czy też zdefiniować na nowo zapachów opartych na cytrusach. Wręcz przeciwnie, miało trzymać się sprawdzonego i dobrze przetartego od lat szlaku, być prostym i czystym tak jak biel. A muszę przyznać, iż robi to w sposób ujmujący.
Kompozycja wita nas zapachem apteki. Spokojnie, nie trwa to zbyt długo, chociaż może zawiercić w nosie. Wrażenie przebywania pośród stosów ziół i ostro pachnących medykamentów to tylko krótki wstęp, który warto przeczekać dla tego co będzie się działo chwilę później. Wtedy to na skórze pojawia się bergamota i cytryna. Dokładniej rzecz ujmując to liście tej drugiej. Daje się wyczuć woń zielonych listków, które dopiero co rozgniotło się w dłoniach. Zachwycający wibrującą energią aromat doprawiono na dokładkę białym pieprzem, dzięki czemu uzyskano mieszankę iście wybuchową, dynamiczną ale w żadnym wypadku nie zalatującą współczesnymi wytworami z dopiskiem "sport" na flakonie. Lalique White emanuje swobodną elegancją delikatnie podanych przypraw takich jak kardamon czy gałka muszkatołowa. W sercu wyłania się dodatkowo subtelny kwiatowy akcent, przeze mnie odbierany trochę niewyraźnie. Zdziwiłem się widząc w wykazie nut fiołka, podczas gdy ja od początku miałem jaśminowe skojarzenia, ale układa się on wyjątkowo dobrze. Baza jest raczej standardowa, eksponująca głownie nuty drzewne cedru oraz mchu dębowego, ogrzane ciepłym tchnieniem piżma oraz ambry. Pięknie współgra z resztą nut, uwypuklając męski charakter perfum. W wypadku tej klasycyzującej kompozycji po prostu nie mogła być inna.
White od Lalique spełnia wszystkie moje oczekiwania, jakie pokładam w zapachach przeznaczonych na wiosnę i lato. Jest świeży i aromatyczny, stroni od banału nie rażąc syntetycznością. Zdarzają się bowiem takie wcielenia cytrusów, które roztaczają wokół człowieka aurę taniego odświeżacza do powietrza lub płynu do mycia naczyń, co psuje całą przyjemność. W tym zapachu duet bergamoty i liści cytryny wybrzmiewa w naturalny sposób, trwając jeszcze długo w nutach serca. Prawie tak, jakby dosłownie człowiek wykąpał się w orzeźwiających cytrusowych olejkach z lekkim dodatkiem przypraw. Są to zaiste dobrze zmieszane perfumy, które zajmują wysokie miejsce w moim osobistym rankingu propozycji na cieplejsze pory roku. Jakościowo prezentują zrównoważony poziom, dotrzymując towarzystwa przez 8h. Z chęcią przygarnąłbym flakon, którego projekt również bardzo przypadł mi do gustu. Nieskazitelna biel i industrialne elementy w postaci metalicznego wykończenia oraz srebrnego korka, łączą klasykę z nowoczesnością. Perfumy te polecam wszystkim, którzy szukają oldskulu podanego w subtelny sposób.
Piramida zapachowa
Nuty głowy: liść cytryny, bergamota, elemi, tamaryndowiec
Nuty serca: biały pieprz, kardamon, fiolek, gałka muszkatołowa
Nuty bazy: drewno cedrowe, mech dębowy, piżmo, ambra
Kompozycja: 4,5/5
Trwałość: 4,5/5
Projekcja: 4/5
Flakon: prosty i elegancki, pasuje do zawartości
Ogólna ocena: 4,5/5
White od Lalique spełnia wszystkie moje oczekiwania, jakie pokładam w zapachach przeznaczonych na wiosnę i lato. Jest świeży i aromatyczny, stroni od banału nie rażąc syntetycznością. Zdarzają się bowiem takie wcielenia cytrusów, które roztaczają wokół człowieka aurę taniego odświeżacza do powietrza lub płynu do mycia naczyń, co psuje całą przyjemność. W tym zapachu duet bergamoty i liści cytryny wybrzmiewa w naturalny sposób, trwając jeszcze długo w nutach serca. Prawie tak, jakby dosłownie człowiek wykąpał się w orzeźwiających cytrusowych olejkach z lekkim dodatkiem przypraw. Są to zaiste dobrze zmieszane perfumy, które zajmują wysokie miejsce w moim osobistym rankingu propozycji na cieplejsze pory roku. Jakościowo prezentują zrównoważony poziom, dotrzymując towarzystwa przez 8h. Z chęcią przygarnąłbym flakon, którego projekt również bardzo przypadł mi do gustu. Nieskazitelna biel i industrialne elementy w postaci metalicznego wykończenia oraz srebrnego korka, łączą klasykę z nowoczesnością. Perfumy te polecam wszystkim, którzy szukają oldskulu podanego w subtelny sposób.
Piramida zapachowa
Nuty głowy: liść cytryny, bergamota, elemi, tamaryndowiec
Nuty serca: biały pieprz, kardamon, fiolek, gałka muszkatołowa
Nuty bazy: drewno cedrowe, mech dębowy, piżmo, ambra
Kompozycja: 4,5/5
Trwałość: 4,5/5
Projekcja: 4/5
Flakon: prosty i elegancki, pasuje do zawartości
Ogólna ocena: 4,5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz